2019-08-14
Morze nabierało złocistych barw od zanurzającego się w nim złotego krążka. To był piękny zachód słońca, pusta plaża, ja i cisza. Uwielbiam te chwile, gdy nie ma już turystów, gdy wszystko się uspokaja i zaczyna zapadać w senność kołyszących się fal. Spacerując po wilgotnym piasku, gdy od czasu do czasu woda przemywa moje stopy, to jest mój święty czas, czas na wyciszenie, przemyślenia, poszukiwania. Idąc bez celu rozkoszuję się tym co mnie otacza, tymi cudami natury, które pozostaną nawet wtedy, gdy mnie już nie będzie.
W porównaniu ze mną są wieczne i niech takie pozostaną. Bo są idealne. Te kolory, które są nie do odtworzenia przez człowieka, blask przechodzący w czerwienie, fiolety i w granat. Zapach morza i dotyk jego fal, piasek pod stopami przesypujący się pomiędzy palcami, gdy czujesz ciepło, które szybko przemienia się w chłód. Ale znów chcesz go doświadczać i rozpieszczać swoje zmysły tym dotykiem świata. Wiatr od morza rozwiewa włosy i pieści twarz, by potem poczuć na skórze wilgoć, jakby od pocałunku, pocałunku nieznanego. Każdy taki spacer daje mi dużo spokoju i przybliża do tego co naturalne, prawdziwe i nieudawane. To miał być mój ostatni spacer w czasie tego urlopu. Na następny dzień musze już wrócić do domu, do dużego miasta, pełnego ludzi, betonu, stali. Dlatego sycę się tym, co jest mi teraz dane. Ale nadal nie potrafię odnaleźć odpowiedzi na pytania, jakie od jakiegoś czasu sobie zadaję. Nadal zostaję z pustym miejscem po znaku zapytania. Przynamniej pooddychałam jodem.
Patrząc na słońce, które leniwie rozpoczynało swoja kąpiel, zauważyłam wbitą w piasek butelkę, co wkurzyło mnie dość mocno, bo przecież można było się o nią skaleczyć. Człowiek, jedyna istota na tej planecie, która korzysta z niej najwięcej i najbardziej ją niszczy. Sami potrafimy sobie nawzajem zepsuć wolny czas. Podeszłam i zabrałam ją z piasku, ale nie była rozbita. Była zakorkowana, a w środku był zawiniątek papieru. Wiadomość w butelce, jak z taniego romansidła, albo z bajek kiedy to jeszcze w nie wierzyłam. Czasem żałuję, że nie potrafię już tak czytać baśni jak kiedyś, nie potrafię tak przenosić się do świata wyobraźni. Nawet marzyć przestałam umieć. To co dzieje się w moim życiu okrada mnie całkowicie z kolorów wszystkich innych prócz bieli, czerni, szarości. Ten wyjazd nad morze, miał mi pomóc wrócić do dostrzegania całego kolorytu jaki roztacza przed nami świat. Tylko jakoś nie wyszło. Matrix zaczął być silniejszy.
Wyjęłam kartkę z butelki i zobaczyłam, że jest to odręcznie napisany list. Na białej, grubej kartce ktoś pięknie wykaligrafowanymi literami postanowił się czymś podzielić. Pomyślałam na początku, że odczytam go w pokoju, ale ciekawość była silniejsza. Ten dreszczyk emocji i tajemnica zawarta na tym papierze, w tym atramencie, który nakreślił znaki, jakby ktoś nie tylko słowa ale i taniec chciał przekazać. Usiadłam na piasku i zaczęłam czytać.
„Witaj Moja Kochana,
Widzę, że mój list dotarł w końcu do ciebie. I bardzo się cieszę. Długo kazałaś na siebie czekać, długo też nie wiedziałam jak ci dostarczyć to, co chcę ci powiedzieć. Wiem, zadajesz sobie pytanie, co do cholery? I rozumiem, że nie do końca wiesz co się właśnie dzieje, ale nie zawsze potrafimy wytłumaczyć naukowo co i jak działa. Dlaczego coś się dzieje, a dlaczego nie. I tak, jesteś właściwą osobą, właśnie tą osobą, do której miał dotrzeć ten list. Przestań się już zastanawiać, przestać myśleć. Czytaj i pozwól sobie czuć.
Od jakiegoś czasu czujesz się nieszczęśliwa, chociaż sprytnie potrafisz to ukrywać przed wszystkimi. Te twoje uśmiechy, wybuchy radości i wiecznie uśmiechnięta twarz. Wiem też, kiedy udajesz, że wszystko masz pod kontrolą i że świetnie sobie radzisz. No za rolę twardzielki, to jak nic Oskar ci się należy. Uwielbiam patrzeć na ciebie jak starasz się pomagać innym i ich wspierać. Gdy czujesz satysfakcję, taką prawdziwą, gdy komuś się polepszy dzięki tobie. I fajnie, bardzo fajnie. Tylko czemu jak zamykasz drzwi do swojego domu, to oczy ci krwawią bólem? Ty już nawet od jakiegoś czasu nie potrafisz płakać, bo nie masz już łez. Dlaczego? Czujesz pustkę tam w środku. Przeraźliwie mała dziewczynka, mieszkająca w twoim sercu, siedzi w kąciku i nie potrafi już nawet wstać. Codziennie odbierasz dziesiątki smsów i telefonów. Nawet spotykasz się z ludźmi, ale coraz częściej w ich oczach widzisz to samo, co w swoich. Twoja dusza choruje, twoje ciało też. Zżera cię szarość i czerń, której tak bardzo masz już dosyć. Nie masz też ochoty wysłuchiwać ciągle tych samych słów „wiem, co czujesz”, „wiem jak to jest”, „to kiedyś minie, musisz być silna”. Beznadziejne frazesy nic nie wnoszące, które jedynie są zapchajdziurami w rozmowach. Z tym ostatnim stwierdzeniem to czasem cholera cię bierze. Bo jesteś silna od bardzo dawna, bo gdybyś nie była, to by cię już dawno nie było, co cię przeraża. Ale oczywiście nikomu się do tego nie przyznasz, bo uważasz, że oznaczało by to twoją słabość. Zdziwiona, że to wiem? Na pewno. Z dnia na dzień stajesz się coraz bardziej samotna, co może niektórych dziwić, bo z dnia na dzień poznajesz coraz więcej ludzi. Ale o to ci chodzi, bo myślisz, że w tłumie się ukryjesz. Tylko, że nie przede mną. Ja cię widzę. Każdego dnia, każdej nocy. Zwłaszcza w nocy. Widzę każdą twoją tęsknotę, każdy ból i ten psychiczny i ten fizyczny. Widzę twoją walkę o to, żeby trwać, żeby obudzić się rano, bo robisz to z nadzieją, że może w końcu zobaczysz promień słońca, że może w końcu ktoś zobaczy ciebie naprawdę. Dostrzegam każdą myśl i tą radosną, co zdarza się coraz rzadziej i tą smutną. Tych jest zdecydowanie za dużo. I trzymam za ciebie kciuki. Bo cię kocham. Tak, kocham cię i wierze w ciebie. I teraz właśnie przyszedł ten moment, żebyś o tym dowiedziała. Jest na świecie ktoś kto kocha cię bezgranicznie. Ktoś, kto w ciebie zawsze wierzył i wciąż wierzy, nawet wtedy gdy najbliżsi się od ciebie odwracali, gdy ogarniała cię totalna pustka, ja byłam przy tobie. Dla mnie jesteś najwspanialszym cudem, dla mnie jesteś warta każdego oddechu, dla mnie jesteś całym światem.
Gdzie byłam? Kochana moja, szeptałam ci do ucha. Podsuwałam ci książki i sprawiałam, że oglądałaś te, a nie inne programy, filmy. To ja sprawiałam, że się spóźniałaś na autobus, żeby potem podążyć tą a nie inna drogą, żebyś poznała tą, a nie inną osobę. Abyś doświadczyła tego wszystkiego, czego doświadczyłaś, bo teraz wiesz więcej, potrafisz więcej. Bo jesteś dzisiaj tym kim jesteś.
Robiłam wszystko, żebyś przeczytała ten list i zrozumiała, że jestem tobą. Kocham ciebie i powoli na nowo dostrzegam wszystkie barwy, zapachy i dźwięki tego pięknego miejsca w jakim żyjemy. Nie myśl o tym aby go opuścić. Tyle wspaniałości jest przed tobą, które dostrzeżesz, gdy zobaczysz siebie samą, gdy się pokochasz taką jaka jesteś naprawdę. A jesteś wspaniała z każdą wadą i zaletą. Nie staraj się zadowolić innych, bo to nigdy się nie uda. Zadowalaj siebie. Wiesz, co cię rani, to powiedz o tym. I sama w ten sposób nie rań innych. Płacz, bo masz do tego prawo i nie jesteś przez to słabsza. Jesteś silniejsza, bo gdy się wypłaczesz, potrafisz otrzeć łzy i znów ruszyć do przodu. A gdy siebie pokochasz, to ta mała dziewczynka, nie tylko wstanie, ale i urośnie. Bo jesteś silną i piękną kobietą. Każdego dnia.
Kocham cię
Ja.”
Beata Izabela Pilarek- Właścicielka i Redaktor Naczelna “Jesteś Kobietą.pl”, socjolog, mówca motywacyjny, ukończyła kurs Racjonalnej Terapii Zachowania, ale przede wszystkim kobieta, która “na własnej skórze” przekonała się jak trudno rozmawiać, znaleźć informacje na... czytaj więcej >