Header photo

2022-02-20

Pan/ Pani życia i śmierci.

    Pan, Pani życia i śmierci. Władcy naszego ciała, umysłu, naszego zdrowia. Posiadają tajemną wiedze, którą zdobywają przez wiele lat studiów, praktyk i którą mogą się dzielić z nami- zwykłymi śmiertelnikami. No właśnie śmiertelnikami czyli tymi, którzy żyć wiecznie nie będę. Ale Panowie, Panie życia i śmierci też żyć wiecznie nie będą, wiecznie zdrowi nie będę, a dość często o tym zapominają.  

    Kiedy przekraczamy próg ich gabinetów pozostawiamy za drzwiami nasze sukcesy, porażki, wszelkie radości i plany. Wchodzimy z lękiem, pytaniami i nadzieją na lepsze, zdrowsze, pozbawione bólu ciało. W naszych głowach tłoczą się miliony myśli, setki pytań i oczekiwań, że otrzymamy na nie odpowiedzi i plan jak sobie poradzić z naszymi dolegliwościami. Część tych trosk mogą być, według was mało znaczące, lecz nam, zwykłym śmiertelnikom spędzają sen z powiek. Ufamy. Boimy się. Nasz strach jest realny, nasz ból jest mierzalny, nasza nadzieja – ślepa. Wierzymy waszym słowom, diagnozom, zaleceniom. To właśnie w was pokładamy nadzieję na szanse wyzdrowienia, przeżycia kolejnych lat. Macie nad nami olbrzymią władzę. I niestety część z was wykorzystuje ją perfidnie, bez skrupułów dla sobie jedynie znanych celów. Może dla nakarmienia egoistycznego ego, zrekompensowania kompleksów?

    Czasem słuchając opowieści niektórych osób mam wrażenie, że po przekroczeniu progu gabinetu lekarskiego, drzwi oddziału szpitalnego jako pacjenci/ pacjentki tracimy w jakiś magiczny sposób status człowieka i stajemy się jedynie problemem. Przechodzimy w jakimś ekspresowym tempie proces totalnego obnażenia i uprzedmiotowienia naszego jestestwa. Nagle stajemy się kolejną liczbą w formularzu dla NFZ, jednostką chorobową mniej lub bardziej angażującą mechanizm szpitalny. Jesteśmy jednostkami krwi oddanej do badania, ilościami wykonanych badań diagnostycznych z wykorzystaniem sprzętów medycznych, ilością lewatyw, zabiegów operacyjnych, ilością zajętych łóżek i dób spędzonych na szpitalnych salach. Wpadamy w tryby machiny medyczno-farmakologicznej. I przestajemy mieć w tej machinie ludzką twarz. Zastanawiam się wtedy, co takiego się stało, że przestajemy mieć dla was wartość? Jak to się dzieje, że niektórym z was zaczynamy przeszkadzać, śmierdzieć, bo choroba postępuje i nasze ciało gnije za naszego życia. Zdajecie sobie sprawę z tego co my wtedy czujemy? A wiecie, że te wasze szepty na szpitalnych korytarzach, kierowane pod naszym adresem są słyszalne i POTWORNIE bolą?

    A przecież gdyby nie my, ta machina nie miałaby prawa bytu, przestałaby istnieć bez nas pacjentów. Tak naprawdę dzięki nam możecie opłacać rachunki, bo lekarz/ pielęgniarka/ położna bez pacjenta nie istniejecie. Wiemy, że nie jesteście cudotwórcami, nie możecie przechytrzyć śmierci. Ale możecie ofiarować nam poczucie bezpieczeństwa, godności w tych trudnych dla nas chwilach.  

    I zdradzę wam Panowie i Panie życia i śmierci pewną tajemnicę… wy też kiedyś możecie stać się pacjentami. Ale wtedy może być już za późno, żebyście mogli poczynić zmiany w swoim traktowaniu nas- zwykłych śmiertelników.

Autor artykułu
Beata Izabela Pilarek

Beata Izabela Pilarek

Właścicielka i Redaktor Naczelna portalu jesteskobieta.pl

Beata Izabela Pilarek- Właścicielka i Redaktor Naczelna “Jesteś Kobietą.pl”, socjolog, mówca motywacyjny, ukończyła kurs Racjonalnej Terapii Zachowania, ale przede wszystkim kobieta, która “na własnej skórze” przekonała się jak trudno rozmawiać, znaleźć informacje na... czytaj więcej >

Inne artykuły tego autora
Ból- jak sobie z nim radzić.
Terapia fotodynamiczna wybawienie dla kobiet z chorobami sromu, w tym z nowotworem
Sromowa rewolucja
Zanim ocenisz...
więcej artykułów >