Pan, Pani życia i śmierci. Władcy naszego ciała, umysłu, naszego zdrowia. Posiadają tajemną wiedze, którą zdobywają przez wiele lat studiów, praktyk i którą mogą się dzielić z nami- zwykłymi śmiertelnikami. No właśnie śmiertelnikami czyli tymi, którzy żyć wiecznie nie będę. Ale Panowie, Panie życia i śmierci też żyć wiecznie nie będą, wiecznie zdrowi nie będę, a dość często o tym zapominają.
Siedzimy w ciszy naprzeciw siebie. Słońce już dawno zaszło za horyzont i świat zasnuł mrok, otulił go niczym szczelna kołderka, która ma pomóc w spokojnym zaśnięciu. Na naszych twarzach jest jedynie światło z kominka. Ty patrzysz w moje oczy, ja w Twoje. Po Twoim policzku spływa samotna łza. Już wiesz, już czujesz.
Czy zdajesz sobie sprawę, że sama trzymasz naładowany pistolet przy swojej skroni, a za spust mogą pociągnąć Twoje emocje? Czy wiesz ile zła, ile spustoszenia w Twoim i Twoich bliskich życiu może zrobić strach, wstyd i niewiedza?
Mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni i my Kobiety będziemy rozmawiać o swoich sromach z taką samą dumą, z jaką mężczyźni potrafią dyskutować na temat swoich członków.
Minął miesiąc trwania kampanii #tamnadole, kampanii poświęconej pięknej części kobiecego ciała, która niestety jeszcze uważana jest za coś wstydliwego, grzesznego, a nawet pomijana przez lekarzy podczas badania ginekologicznego.
Dzisiaj będzie bardzo osobiście i emocjonalnie. Wybaczcie, ale czasem mam tak, że muszę się podzielić swoimi przemyśleniami, uczuciami i napisać kilka słów z samego serca. Cóż, jestem tylko człowiekiem.
Fundacja „JESTEŚ KOBIETĄ. KAŻDEGO DNIA” organizuje pierwszą w Świecie Kampanię dotyczącą edukacji na temat sromu i chorób zewnętrznych narządów płciowych. Poprzez tą Kampanię pragniemy rozpocząć „rewolucję” i walkę ze wstydem jaki towarzyszy kobietom, a który jest jednym z podstawowych czynników unikania chodzenia do ginekologa. Według przeprowadzonych badań wynika, że kobiety jako pierwszy powód unikania wizyt u ginekologa wymieniają wstyd- do tego przyznaje się aż 2/3 Polek.
Słowo labio to warga. Labioplastyka to plastyka warg sromowych. Podobnie jak inne części ciała także wargi sromowe można poddać korekcji.
Weź do ręki lusterko i przyjrzyj się swojej twarzy. Zobacz jaki dokładnie kształt mają twoje oczy, jakiego są koloru. Jak układają się twoje rzęsy, brwi. Przyjrzyj się każdej krostce i piegowi jaki namalowała natura. Spójrz jak wyglądasz bez makijażu, bez żadnych kremów, tak świeżo po kąpieli, obmyciu. Widać każdą zmarszczkę i każde przebarwienie, każdą zmianę i bliznę, jeśli takową nabyłaś przez te wszystkie lata, przygody, szaleństwa, nieprzespane noce.
Pierwszy raz, gdy oglądałam film „Kwiat pustyni” postrzegałam go jako bardzo przykrą opowieść kobiety, która przez wiarę, obyczaje panujące w środowisku, w którym się urodziła, wychowała została bardzo zraniona. Ale raczej nie do końca rozumiałam co tak naprawdę mogła czuć. Parę lat później, po wielu „bojach”, błędnych diagnozach lekarskich, okazało się, że mam nowotwór i jedną z metod walki z nim jest operacja okaleczająca części intymnych.
Drogi Mężczyzno, Mężu, Partnerze.
Dziś chcę Ci opowiedzieć o swoich lękach jakie trawią moją głowę, moje serce. Zapewne od jakiegoś czasu zauważyłeś , że zachowuję się jakoś „dziwnie”. Unikam bliskości z Tobą, staram się kłaść do łóżka dopiero jak Ty zaśniesz. Na Twoje pytanie, co się dzieje? Zazwyczaj odpowiadam, że nic. A prawda jest zupełnie inna. Prawda jest taka, że … nawet pisząc te słowa wstydzę się i boję jak zareagujesz. Co sobie pomyślisz. No dobra… muszę Ci w końcu to powiedzieć.
Znasz to uczucie, gdy pieczenie sromu, to potworne swędzenie nie daje Ci spać w nocy? Znasz te myśli, że zaraz zwariujesz, bo cokolwiek zrobisz, to pomaga tylko na chwilę, a potem znowu budzisz się w środku nocy i zastanawiasz się, czy to się kiedyś skończy? A może słyszałaś od lekarza, że „te Twoje dolegliwości” to mogą mieć podłoże w psychice? W sensie że wariatka? Ile razy przychodziło zwątpienie? Wiele razy, prawda? Każdy dzień, każda kolejna wizyta u lekarza i ciągłe tłumaczenie, że przecież robię wszystko tak jak należy, stosuję leki, dbam o siebie, coraz częściej spotykają się z pobłażliwym potakiwaniem.
Zajmując się tematyka dotyczącą miedzy innymi chorobami sromu, jak również podczas rozmów z Kobietami dość często mówimy o menopauzie. Menopauza jest terminem pochodzącym z greki gdzie „men” oznacza „miesiąc”, a „pausis” znaczy „przerwa”, „zatrzymanie”. Oznacza ostatnie krwawienie miesiączkowe w życiu kobiety, a termin ten po raz pierwszy pojawił się w 1821 roku w publikacji francuskiej. Jest to naturalny etap w życiu kobiety, w którym następuje stopniowe wygaszanie funkcji hormonalnej jajników. Nie jest to żaden „koniec bycia kobietą”, jak to niestety dość często słyszę. Cykl życia kobiety można porównać bowiem do cyklów natury, która wciąż istnieje i istnieć będzie.
Od kilku miesięcy cały świat ogarnęła pandemia COVID-19. Gospodarki wielu państw pikują w dół, a na rynku pracy coraz więcej bezrobotnych. Ludzie częściej boją się, czy będą mieli gdzie pracować, czy będą mieli, za co utrzymać rodziny. Z tego powodu wiele osób odczuwa coraz większy stres, a co za tym idzie podupada na zdrowiu. Dość często w obawie o możliwość utraty pracy nie idą do lekarza. Pracownicy, którzy już chorują na choroby przewlekłe, a którzy muszą w trosce o swoje zdrowie, czasem i życie, udać się na dłuższe zwolnienie lekarskie stresują się tym faktem, co w żaden sposób nie pomaga im w odzyskiwaniu zdrowia. Przed COVID-19 również osoby, które wymagały dłuższych pobytów w szpitalach, czy na L4 myślały z lękiem o swojej sytuacji zawodowej. Niestety dość często zdarzały i zdarzają się przypadki zwalniania pracowników, gdy cierpią na chorobę przewlekłą np. na nowotwór.
Po blisko 10 latach walki z nowotworem sromu, jak również z racji swojego wykształcenia poczyniłam paroletnie obserwacje kobiet i ich podejścia do tematu części intymnych kobiet. Niestety mimo, że żyjemy w czasach, w których możemy prowadzić wideokonferencje z ludźmi na drugiej półkuli, gdy mamy dostęp do Internetu, miejsca gdzie znajdziemy odpowiedzi nawet na najbardziej niedorzeczne pytania, kobiety wciąż wstydzą się mówić/ rozmawiać o sromach. Ten wstyd jest w kobietach tak głęboko zakorzeniony, że nawet podczas rozmowy z lekarzem ginekologiem, czy z położną odczuwają duży dyskomfort. Wielokrotnie używają zwrotu „tam na dole” zamiast użyć słowa „srom”. Są też niestety również kobiety, które nie wiedzą jak zbudowany jest srom.
Moja wielka Miłość co jakiś czas zaglądała w moje życie ale jak to często bywa, nie zwracałam na nią uwagi. Od czasu do czasu czułam gdzieś tam w głębi siebie, że jest ktoś blisko mnie, kto może w moje chaotyczne i zabałaganione życie wprowadzić harmonię i ład. Czułam, że jest ktoś gdzieś obok, kto w moje serce pełen strachu i bólu wleje słodki nektar miłości tej szczerej, prawdziwej i na zawsze.
Czasem zastanawiam się nad sensem mojej choroby. Nad tym dlaczego znowu mam wznowę i czy może ma to być dla mnie jakiś znak od mojego organizmu, od losu. Może dlatego, gdyż trudno jest mi żyć bez wytłumaczenia jakiejś sprawy, „dlaczego?”, „po co?”, „na co?”. A może chcę nadać sens mojemu życiu? Pogodzić się z tym, że póki co moje życie jest uwarunkowane i to bardziej niż statystycznego Kowalskiego?
Zapewne tak. Kolejny raz jestem w szpitalu, kolejny raz poddana operacji, kolejny raz z trylionem myśli i ze zwątpieniem oraz pytaniem „po co mi to wszystko?”.
W dzisiejszych czasach spotykamy się z rosnącą liczba osób starszych, czyli rośnie wyższa średnią wieku niż dawniej. Te zmiany demograficzne nie mogą pozostawić nas obojętnymi na potrzeby seniorów. Zastanawiamy się w jaki sposób podnosić jakość życia osób w wieku podeszłym.
Gdy zaczynamy chorować, zwłaszcza gdy jest to choroba nowotworowa lub związana z tzw „chorobą części intymnych” czyli gdy wstyd nie pozwala nam wszystkiego powiedzieć bez zażenowania nasi bliscy, niezależnie czy członkowie rodziny, partnerzy, przyjaciele próbują nas wspierać. I jesteśmy im za to bardzo wdzięczne. Naprawdę. Potrzeba bycia z drugą osobą w tak trudnych chwilach jest bardzo duża i daje nam siłę do walki.
Siedząc przy kawiarnianym stoliku i czekając na spotkanie z jedną z moich koleżanek, uczestniczyłam niechcący w rozmowie dwóch kobiet. Jedna z nich w nienagannie skrojonej garsonce, w ślicznych markowych szpilkach, w starannie ułożonej fryzurze i makijażu tak perfekcyjnym, że można go podziwiać godzinami. Na dłoniach delikatna biżuteria, na szyi bardzo skromny łańcuszek. Obok niej leżała aktówka z laptopem i jakimiś papierami, w kieszonce brzęczał telefon komórkowy. Perfekcyjna businesswoman, jaką można podziwiać w katalogach czy reklamach wszelakich.
Zbyt często życie przecieka nam przez palce. Tracimy je na nic nie znaczące wojenki i kłótnie. Zbyt wiele razy ryzykujemy nim w imię fałszywej miłości czy przyjaźni. A przecież to najcenniejsze co mamy. Czas który jest nam ofiarowany tu i teraz jest najcenniejszym skarbem, o który czasem przychodzi nam toczyć nierówną walkę.
Morze nabierało złocistych barw od zanurzającego się w nim złotego krążka. To był piękny zachód słońca, pusta plaża, ja i cisza. Uwielbiam te chwile, gdy nie ma już turystów, gdy wszystko się uspokaja i zaczyna zapadać w senność kołyszących się fal. Spacerując po wilgotnym piasku, gdy od czasu do czasu woda przemywa moje stopy, to jest mój święty czas, czas na wyciszenie, przemyślenia, poszukiwania. Idąc bez celu rozkoszuję się tym co mnie otacza, tymi cudami natury, które pozostaną nawet wtedy, gdy mnie już nie będzie.
Must have! Bądź FIT! Popraw usta, zrób sobie zgrabny nosek. Precz ze zmarszczkami! Podnieś biust, podnieś pośladki. Ikona piękna to X, Ikona piękna to Y, Ikona piękna to Z…Dobra, dość! Patrząc na te wszystkie tytuły, hasła, reklamy okazuje się, że większość obrazków jest z tą samą modelką/celebrytką/ikoną/ osobowością tv… Piękna (ogólny trend, ale to kwestia gustu), szczupła (czasem ktoś powie „za chuda”), blondynka (nie wnikam czy naturalna czy nie), w super sexy ciuchach, szpilki nawet przy prasowaniu, lub na spacerze po wybrukowanej starówce (jak to się robi, nie mam pojęcia). Oczywiście zna się na wszystkim, a nawet jak się nie zna, to i tak się wypowie. Mega genialne dzieci i super kochający mąż/ przyjaciel. Życie idealne i tylko brakuje jednorożców pomykających po tęczy, gdzie na końcu siedzi skrzat i trzyma garniec ze złotem. Ale nie, zaraz! Jak się bliżej przyjrzysz to te panie się różnią, albo może próbują się wszystkie do siebie upodobnić?
Sytuacje ekstremalne, które nie spotykają każdego, które nie spotykają wszędzie potrafią sprawić, że poznajemy samych siebie i poznajemy też na nowo środowisko i ludzi jacy nas otaczają. Wtedy następuje weryfikacja przyjaciół i nawet naszych najbliższych. Wtedy też uczymy się żyć z tymi informacjami na nowo. Ale w czasie tych ekstremalnych sytuacjach możemy poznać także nowych, wartościowych ludzi.
Jako studentka położnictwa mam możliwość poznawać „od kuchni” pracę na różnych oddziałach, w różnych szpitalach, a także mogę współpracować z osobami, od których staram się zdobywać jak najwięcej cennych rad, które będę mogła w przyszłości wykorzystać w swojej pracy.
Na różnych etapach naszego życia zmieniamy się psychicznie i fizycznie. Dorastamy, zakładamy rodzinę, zachodzimy w ciążę, rodzimy dzieci, niektóre z nas rozwodzą się, tracą ciąże, tracą bliskich, popadamy w choroby, starzejemy się. W przypadku gdy dotyka nas choroba nowotworowa zmieniają się również nasze priorytety. Na swojej drodze spotykamy wyboje, kamienie i doły, które sprawiają że wciąż się potykamy, obcieramy swoje ciało, gdzie powstają rany a potem blizny, przypominające o tym co już przeszliśmy.
Kilka miesięcy temu brałam udział w bardzo ciekawych spotkaniach z końmi, które miały mi pomóc uporać się z przekonaniami, problemami jakie mnie dręczyły. Standardowe spotkania z psychologiem jak dla mnie były nietrafione, bo była to dla mnie gra, którą chciałam wygrać, a nie terapia. Z końmi to nie jest możliwe. Zanim zaczniesz z nimi pracować, musisz oczyścić się ze złych emocji. Muszą nabrać do Ciebie zaufania, a nie jest to tak proste jak nam się wydaje.
Lubię myśleć, lubię zadawać pytania i zastanawiać się, czy my dzisiaj żyjemy czy jedynie utrzymujemy czynności życiowe swoje i świata który nas otacza? O co chodzi z tym całym „Mindfulness”? Na co to komu i po co? Czy rzeczywiście jesteśmy tylko nieznaczącymi trybikami maszyny, która nas zniewala, a potem jest stres i zaczynamy chorować? I czy nie można inaczej?
Nie wiem dlaczego, ale niektórzy lekarze zapominają, że w pewnych momentach życia są dla nas wyrocznią, jedynym człowiekiem który może nam dać lub zabrać chęci do walki o zdrowie i życie. My naprawdę liczymy się z Waszym zdaniem. Nie umniejszajcie naszego bólu, strachu, bezradności. Przychodzimy do Was po pomoc pełni wiary i nadziei. Wierzymy Wam. Nie pozwólcie abyśmy tą wiarę jaką w Was pokładamy, tą nadzieję, żebyśmy ją utracili.
Źle się poczujesz, idziesz do lekarza, robisz badania. Diagnoza- nowotwór. Płaczesz, wściekasz się, złorzeczysz, popadasz w stagnację i powoli czujesz, jak krok po kroku, kawałek po kawałku, Twoją duszę, umysł pochłania „czarna dziura”. Przestajesz wychodzić z domu, kontaktować się z ludźmi...
Matki, żony, kochanki, prawniczki, emerytki, sprzątaczki, bizneswoman, młode, starsze, w dojrzałym wieku, z miast, miasteczek i wsi- na korytarzu szpitalnym, na oddziale ginekologicznym wszystkie jesteśmy takie same. Zasobność portfela, status społeczny czy wiek nie dadzą nam...
My kobiety jesteśmy jak piękne, dorodne drzewa. Dajemy schronienie, wsparcie, bezpieczeństwo i życie. Naszą koroną potrafimy sięgać chmur, a korzeniami mocno trzymamy się ziemi. Czy słońce, czy deszcz, czy zawierucha, stoimy twardo i wciąż, by dawać otuchę innym, by trwać mimo wszystko.
Strach jest odczuciem subiektywny gdyż ten sam spodziewany skutek nie zawsze i nie u wszystkich spowoduje poczucie zagrożenia. Strach może działać na nas pozytywnie, gdy jego efektem jest np. ochrona nas lub naszego interesu, może także działać negatywnie gdy powstrzymuje nas przed działaniem.
Często, gdy zaczynam poruszać temat chorób sromu czy zdrowia części intymnych, kobiety zaczynają ze mną rozmawiać przyciszonym głosem. Na moje pytanie, dlaczego tak robią, odpowiedź jest zazwyczaj taka sama- „bo to WSTYD, żeby rozmawiać o takich rzeczach głośno”...