Header photo

2020-01-22

Kolejna lekcja- pożegnanie.

    Czasem zastanawiam się nad sensem mojej choroby. Nad tym dlaczego znowu mam wznowę i czy może ma to być dla mnie jakiś znak od mojego organizmu, od losu. Może dlatego, gdyż trudno jest mi żyć bez wytłumaczenia jakiejś sprawy, „dlaczego?”, „po co?”, „na co?”. A może chcę nadać sens mojemu życiu? Pogodzić się z tym, że póki co moje życie jest uwarunkowane i to bardziej niż statystycznego Kowalskiego?

Zapewne tak. Kolejny raz jestem w szpitalu, kolejny raz poddana operacji, kolejny raz z trylionem myśli i ze zwątpieniem oraz pytaniem „po co mi to wszystko?”.

I wiecie co?  

    Każdy pobyt w szpitalu to kolejna lekcja i sprawdzian z tego co nauczyłam się z poprzednich. Jakby los mi mówił pokerowe „sprawdzam”. Tym razem również sprawdził. I jestem mu bardzo wdzięczna za to. Głupio brzmi, bo może ktoś pomyśleć, że jestem wdzięczna za chorobę. I ma ten ktoś trochę racji. Choroba nauczyła mnie już pokory, nauczyła dystansu, wdzięczności, umiejętności doceniania każdego dnia, każdej godziny, każdej chwili. Nauczyła mnie również optymizmu i wiary w drugiego człowieka ale i egoizmu. I z tej ostatniej lekcji przyszedł czas na egzamin.

    Egoizm najczęściej kojarzy nam się z czymś negatywnym, z człowiekiem, który kompletnie nie liczy się z innymi. Według definicji „Egoizm (łac. ego – ja) – nadmierna albo wyłączna miłość do siebie. Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat „ja”, nie uznaje wewnętrznie systemu wartości społecznie akceptowanych…”

Egoizm łączy się często z egocentryzmem, arogancją, egotyzmem oraz megalomanią.

    Ale istnieje jeszcze inny rodzaj egoizmu, taki w którym myślenie o sobie wcale nie polega na zapominaniu o innych, lecz o nie zapominaniu o sobie. Myśląc o sobie nie musimy działać wbrew systemowi wartości społecznych ogólnie akceptowanych. Już w Biblii jest napisane „Szanuj bliźniego swego jak siebie samego.” A jak to zrobić, gdy nie szanujemy siebie, nie pomyślimy o sobie, nie zadbamy o siebie? Jak wtedy mamy dobrze traktować bliźniego, jeśli siebie nie traktujemy dobrze? Jak kochać innych, skoro nie potrafimy tak naprawdę kochać siebie?

Wciąż się oceniamy przez pryzmat innych, wciąż uważamy, że czegoś nam brakuje, że coś jest z nami nie tak. Nie potrafimy spojrzeć na siebie łagodniejszym wzrokiem. Chcemy pięknego uczucia, ale przede wszystkim staramy się zaspokoić potrzeby innych. Zwłaszcza my kobiety. Tak bardzo pragniemy być kochane, że naszą miłością zalewamy drugą osobę, staramy się zrozumieć jego sytuację, jego problemy. Gdy kochamy, pojawia się jeszcze jedno uczucie- strach przed samotnością.

To on popycha nas czasem w ramiona niewłaściwej osoby, on karze nam przy niej trwać, nie pozwala odejść, gdy czujemy, że coś jest nie tak.

    Strach przed samotnością nie pozwala nam ruszyć z miejsca nawet w tedy, gdy dostajemy okazję do spełnienia swoich marzeń, bo nie do końca są one zgodne z marzeniami naszego partnera/ partnerki. Boimy się go/ ją zranić mówiąc, że tego chcę. Chcę się przeprowadzić, bo tam są dla mnie lepsze perspektywy, i nam będzie tam dużo lepiej. O nie, tego nie powiemy, bo przecież tu jest wszystko znane, a on/ ona nie chce zmian, po co zmiany? To tylko zamieszanie. Wszędzie przecież jest tak samo. I tak sobie tkwimy, no niby razem, ale coraz bardziej smutni. Bo nagle dociera do nas, że nasze życie, to tak naprawdę nie jest naszym życiem, tylko zbiorem oczekiwań na nasz temat. Jest wypadkową wszystkich tych decyzji, których nie podjęliśmy z powodu strachu przed samotnością.

    Zapominamy o tym, że nie mamy innych żyć. Nie będziemy mogli nic zmienić, zrobić inaczej. Nie, nie będziemy mogli.

    Leżąc na łóżku szpitalnym, gdy potrzeba bliskiej osoby jest przeogromna, nagle okazuje się, że …jesteśmy sami. I to, czy wyjdziemy z tego łóżka z uśmiechem zależy tylko i wyłącznie od nas. Bo tylko ja mogę zadecydować jak będzie wyglądać MOJE życie. Tylko ja jestem jego kreatorem. I czy będę mieć uśmiechniętą twarz, też zależy ode mnie, nie od innej osoby. Nie mogę warunkować swojego szczęścia od innych. A skoro tak jest, to nie może mną władać strach przed samotnością.

   Teraz już wiem, że jeśli będę mogła mieszkać w górach lub nad morzem, bo tak zagra w mojej duszy, to jeśli tylko nadarzy się taka okazja , zrobię to, żeby nie powiedzieć sobie już na końcu drogi, że zmarnowałam swoje życie. Jeśli mój partner, który tylko z własnego wygodnictwa i strachu, nie będzie chciał mi w tym towarzyszyć, to uszanuję to i sama wyruszę w SWOJĄ podróż, bo nie zawsze to co nam się może podobać, musi podobać się innym. Ale zawsze warto rozmawiać, rozważać pewne rozwiązania, a nie jedynie poddawać się strachowi i mówić NIE.

NIE to ja mówię zadowalaniu wszystkich innych zostawiając sobie odpady dobroci dla samej siebie tylko ze strachu przed samotnością. W nosie mam takie „dożycie do śmierci”, ja chcę żyć.

ŻYĆ z uśmiechem na ustach, wstać ze szpitalnego łóżka i mieć już plan na realizację swoich marzeń, mimo że kiedyś znów tu wrócę, ale tylko po to by znów zebrać siły i pójść w dalszą podróż.

    Czego nowego może nauczyć choroba? Miłości do siebie. Pięknej, czystej, szczerej miłości do siebie. I wiecie co wtedy dzieje się w naszych głowach, duszach, sercach? Promieniejemy. Jeszcze bardziej potrafimy obdarzyć uśmiechem, dobrym uczuciem innych. Serio. Spróbujcie, bo naprawdę warto.

Pożegnajcie strach, strach przed samotnością.

Pokochajcie siebie szczerym uczuciem.

Cieszcie się życiem i szanujcie je w sobie i w innych, bo to piękny dar.

Autor artykułu
Beata Izabela Pilarek

Beata Izabela Pilarek

Właścicielka i Redaktor Naczelna portalu jesteskobieta.pl

Beata Izabela Pilarek- Właścicielka i Redaktor Naczelna “Jesteś Kobietą.pl”, socjolog, mówca motywacyjny, ukończyła kurs Racjonalnej Terapii Zachowania, ale przede wszystkim kobieta, która “na własnej skórze” przekonała się jak trudno rozmawiać, znaleźć informacje na... czytaj więcej >

Inne artykuły tego autora
Ból- jak sobie z nim radzić.
Terapia fotodynamiczna wybawienie dla kobiet z chorobami sromu, w tym z nowotworem
Pan/ Pani życia i śmierci.
Sromowa rewolucja
więcej artykułów >