Header photo

2019-07-21

Pierwsza wizyta u ginekologa.

    Dla wielu z nas wizyta u ginekologa wiąże się z emocjami... nie koniecznie tymi pozytywnymi. Krępujemy się, jesteśmy zmieszane, wstydzimy się mówić o naszych dolegliwościach. Dzieje się tak zazwyczaj, gdy nasza pierwsza wizyta u tego specjalisty nie wypadnie pozytywnie. Wiele młodych dziewczyn nie chce chodzić do ginekologa właśnie przez wstyd i konieczność rozmowy na ,,tematy tabu", bo myślę, że śmiało można tak nazwać rozmowy na temat naszych kobiecych spraw. Wstydzimy się używać słów pochwa, srom, wagina czy nawet piersi... Wstydzimy się rozmawiać o stosunkach płciowych, a te informacje są niezbędne podczas wizyty u ginekologa. Zaradzić temu może uświadamianie młodych kobiet, które rozpoczynając współżycie, czy też gdy zauważą niepokojące objawy np. bolesne lub nieregularne miesiączkowanie, zmiany w gruczołach piersiowych, zmiany na sromie powinny zgłosić się do ginekologa.

    Uświadamianie powinno zacząć się jak najwcześniej. Powinnyśmy dostawać jak najwięcej informacji jak obserwować nasze ciało, jakie wnioski możemy z tych obserwacji wyciągać. Mnie na pierwszą wizytę u ginekologa zapisała mama. Miałam wtedy 15 lat. Nie rozpoczęłam jeszcze współżycia, zgłosiłam się z powodu bólu w lewym jajniku, jak się później okazało była to cysta. Okazało się to niegroźne, nie wymagało interwencji zabiegowej. Jednak tej wizyty nie wspominam najmilej... Nie byłam odpowiednio przygotowana, była to spontaniczna wizyta, nie wiedziałam jak się do niej przygotować. Pan doktor zadawał wiele pytań, które dla mnie, jako dla młodej dziewczyny były bardzo krępujące i nie chciałam na nie odpowiadać. Mama była ze mną w gabinecie, lecz mogłam poprosić aby go opuściła. Pan doktor kilkukrotnie to zasugerował, ponieważ myślał, że wtedy bardziej się otworzę i zacznę odpowiadać na jego "krępujące" pytania lecz ja po prostu nie byłam przygotowana i nie wiedziałam jak się zachować... Po tej wizycie powiedziałam sobie, że już nigdy więcej nie pójdę do ginekologa. Teraz wiem, że popełniłabym bardzo duży błąd. Wiele się zmieniło od tamtego czasu. Obecnie studiuję położnictwo i to dało mi bardzo dużą wiedzę i przekonanie o tym jak bardzo ważne są regularne wizyty u ginekologa. Każda z nas szczególnie po rozpoczęciu współżycia powinna zgłosić się na wizytę kontrolną oraz poprosić o badanie cytologiczne. Regularne badanie się może nam uratować życie. Wiele ze schorzeń ginekologicznych wykryte na początkowym etapie są uleczalne. Dużo zależy od nas samych. Przede wszystkim odpowiednie przygotowanie do wizyty, szczególnie powinnyśmy znać termin ostatniej miesiączki oraz termin pierwszej miesiączki, powinnyśmy powiedzieć czy prowadzimy życie seksualne. Powinnyśmy także mówić o dolegliwościach np. świąd, pieczenie w okolicach sromu, pieczenie przy oddawaniu moczu, konsystencja śluzu, krwawienia śród miesiączkowe, bolesność lub zmiany w gruczołach piersiowych. Dla ginekologa nie będzie to nic nowego. Jest to jego praca i nie zbagatelizuje nawet najmniejszego objawu. Oczywiście mamy też prawo do wyboru lekarza, nie musi być to mężczyzna. Z doświadczenia wiem, że młode dziewczyny wolą na pierwszą wizytę zgłaszać się do pań ginekolożek. Tak jak już wcześniej wspomniałam, przy samej rozmowie mamy prawo poprosić o opuszczenie gabinetu osoby z którą przyszłyśmy(oczywiście przed ukończeniem 16 r.ż., później możemy zgłaszać się same) np. mama, ciocia, babcia. Lekarza obowiązuje tajemnica lekarska, więc możemy być spokojne i otworzyć się przed nim, bez obaw, że zdradzi coś z naszej rozmowy. Bardzo ważną sprawą, którą chce dodać jest to iż badanie USG u ginekologa nie musi być wykonywane tylko i wyłącznie drogą dopochwową. Jeśli nie rozpoczęłyśmy jeszcze współżycia może być ono wykonane przez powłoki brzuszne lub drogą doodbytniczą. Mamy jednak prawo wybrać jedną z tych dwóch opcji, nie jest to z góry narzucone.

      Podsumowując, pierwsza wizyta u ginekologa nie musi być wcale taka straszna i z traumą do końca życia. Kluczem jest odpowiednie przygotowanie oraz nastawienie. Czy musimy pozwalać na to, wstyd i niechęć mówienia o dolegliwościach ginekologicznych prowadził do poważnych chorób, cierpienia, a czasem w rezultacie do śmierci? Nie pozwólmy na to. Badajmy się, mówmy o tym, uświadamiajmy, bo to jedyna droga do tego, aby uniknąć najgorszego. Mam nadzieje, że po przeczytaniu któraś z Was postanowi wybrać się na kontrolną wizytę u ginekologa, co było moim celem przy pisaniu tego artykułu.

 

autor Wiktoria Otto, studentka położnictwa